Skąd się to wzięło?
Ano, z nostalgii za kawałkiem siebie z czasów beztroskiego dzieciństwa, pełnej nadziei młodości...
Z poczucia, jakby to o mnie śpiewał Gilmour w "Time":
Ticking away the moments that make up a dull day
You fritter and waste the hours in an offhand way.
Kicking around on a piece of ground in your home town
Waiting for someone or something to show you the way.
Tired of lying in the sunshine staying home to watch the rain.
You are young and life is long and there is time to kill today.
And then one day you find ten years have got behind you.
No one told you when to run, you missed the starting gun.
Z wejścia w stan niczym w proustowskim "W poszukiwaniu straconego czasu", czy w "Amarcordzie" Felliniego...
Czyżby prozaiczny kryzys wieku średniego? Pewnie też, ale nie tylko - do lat dzieciństwa wracałem chętnie "od zawsze", czyli nawet zanim z niego wyrosłem.
Chyba po prostu jestem sentymentalny... i miałem szczęśliwe dzieciństwo.
Urodziłem się, wychowałem, dorastałem, poznałem Jolę, pracuję i do niedawna mieszkałem w Busku, wciąż mieszkając niedaleko.
Od lat, szczególnie odkąd dysponuję profesjonalnym, dedykowanym sprzętem do skanowania filmów, chciałem namówić Piotra na wypożyczenie negatywów z lat przede wszystkim sześćdziesiątych.
We wrześniu 2013, w półśnie sobotniego ranka, olśniło mnie - portal!
I coś w tym było, skoro tego samego dnia, będąc z Jolą na zakupach na Targowiu (tak, tym, którego już nie ma...), spotkaliśmy Piotra i w ledwie paru słowach doszliśmy do porozumienia.
Piotrek mi zaufał.
Potem czekały mnie już żmudne i jednocześnie arcyciekawe godziny, wieczory, noce skanowania, w czasie których z wypiekami na twarzy odkrywałem Busko na nowo. Oraz może nieco mniej ciekawe, za to wymagające bibliotekarskiej skrupulatności godziny, wieczory i noce budowania galerii... ;)
Piotrek, dziękuję.
Oczywiście nie mogło zabraknąć również moich zdjęć, choć mój sposób dokumentowania rzeczywistości jest nieco inny... ;)
Tyle ode mnie,
Wojtek